J 17,14
„Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata.”
Życie człowieka wierzącego musi różnić się od jego niewierzącego otoczenia. Tak zapowiedział Jezus. Jak zatem moje życie różni się od wzorca życia płynącego np. z mediów? Czy różni się? Co jest akceptowalne, a co w świetle nauki Jezusa musi zostać odrzucone? W jaki sposób świat niewierzący wpływa na moje przekonania i zachowanie? Komu tak naprawdę służę? Dlaczego spodziewam się, że ludzie niewierzący zaakceptują moje wybory? Że mnie zrozumieją? Polubią? Poprą? Pokochają? Uznają za swojego człowieka? Czy zabieganie o to przeze mnie nie jest od samego początku skazane na porażkę?
Jak więc żyć w tym świecie? Czy bycie szczęśliwą tu i teraz jest w ogóle możliwe? Jest. Ale pod warunkiem, że będę mocno trzymała się Jezusa. Że będę trwała z Nim w bliskiej relacji. Że będzie to relacja miłości i zaufania. Że będę otaczała się przyjaciółmi, którzy także są uczniami Jezusa i mozolnie starają się kroczyć Jego drogą.
Ale czy ja prawdziwie ufam Jezusowi i Jego nauce? Czy wierzę, że tylko On ma słowa życia wiecznego? Że to ten z pozoru atrakcyjny świat myli się i trwa w złudzeniu, a Jezus głosi prawdę? Że jest to prawda jedyna i niepodważalna? Ponadczasowa?
Panie Jezu, wierzę Ci. Przymnóż mi wiary.